Kiedy po raz pierwszy nałożono zakaz spotkań towarzyskich ponad 50 osób na kolejne osiem tygodni, szybko odliczałam, ile czasu zostało mi do zbliżającego się ślubu: osiem tygodni i sześć dni. A w tych ostatnich dwóch miesiącach poprzedzających naszą docelową uroczystość, mój Pan Młody i ja mieliśmy w kalendarzu nasze wieczory kawalerskie/bachelorskie i mój shower party. To są trzy święta weselne w ciągu najbliższych ośmiu tygodni, że proste powiadomienie o nowościach w moim telefonie wyraźnie zaznaczone nie było już możliwe.
Tak, byłam całkowicie przytłoczona - dopóki nie wykorzystałam mojej nowej daty ślubu jako okazji do poruszenia sprawy.
Nastąpił nagły przypływ emocji.
Rzecz w tym, że nie miałam pojęcia, jak się czuć w związku z moim zbliżającym się ślubem. Tak, byłam przytłoczona i czułam się jak w surrealistycznym filmie. Wcześniej miałam kilka koszmarów związanych ze ślubem, które inne przyszłe panny młode w moich weselnych grupach na Facebooku zapewniały mnie, że jest to zupełnie normalne, ponieważ twój wielki dzień jest już blisko. Ale te sny były o sukniach druhny, które nie przychodziły na czas lub miały problemy z kwiatami.
Ale świat zamknie się w zamknięciu z powodu śmiertelnej epidemii? To było o wiele gorsze niż cokolwiek w moich "najciemniejszych" koszmarach. A fakt, że nasze imprezy weselne mogą narazić na niebezpieczeństwo ludzi, których kochamy najbardziej, albo przyczynić się do tej pandemii? Podjęła decyzję o odwołaniu naszego ślubu 16 maja 2020 roku.
Musieliśmy się z tym pogodzić - i to szybko.
Ponieważ to było całkowicie poza moją kontrolą, było tylko tyle, że mogłem się o tym stresować. I w porównaniu z wielkim obrazem ludzi umierających na całym świecie lub osobistej strony dwóch rodzeństwa pracujących w szpitalach i moich rodziców jest niesamowicie wysokie ryzyko, nie mogłem nawet czuć się smutny. Decyzja o odwołaniu nie była spowodowana tym, że zostałam uśpiona przy ołtarzu, ani tym, że zdałam sobie sprawę z tego, że nie kocham już mojego partnera, ale z powodu globalnego kryzysu o wiele ważniejszego niż mój doskonale wyselekcjonowany wybór piwonii.
Wtedy zaczęła się prawdziwa praca.
Ale nie znaczy to, że kiedy początkowo staraliśmy się dowiedzieć, czy oficjalnie wyciągamy wtyczkę, nie byłam zbytnio zestresowana. Ale kiedy już podjęliśmy decyzję, wyścig był na czasie: byliśmy teraz w kryzysie czasowym, aby walczyć wśród naszych 18 (w większości płatnych) sprzedawców i ich kontraktów, aby zamknąć się w terminie, który działał dla wszystkich - zanim inna, równie spanikowana panna młoda porwała go.
Po wysłaniu w ciągu kilku godzin setek e-maili z pytaniem, czy jakaś sobota w ciągu następnych 14 miesięcy będzie pracowała dla naszych dostawców, znaleźliśmy jeden: 15 maja 2021 roku - dokładnie dzień wcześniej i rok później od naszej pierwotnej daty. Jedynym problemem jest to, że musieliśmy stracić kilku dostawców (i potencjalnie to, co już zapłaciliśmy), którzy nie byliby już dostępni wiosną 2020 roku. Musieliśmy również zarządzać naszym budżetem - już wcześniej zmaksymalizowaliśmy nasze wydatki na wesele, więc musieliśmy być bardzo ostrożni w ponoszeniu dodatkowych wydatków związanych ze zmianami.
Ale była to również bezcenna okazja.
To surrealistyczne, że spieszysz się z odwołaniem ślubu, będąc nadal głęboko zakochaną w swojej partnerce, ale właśnie to czyni nas szczęściarzami. Przez cały ten chaos dostaliśmy niepowtarzalną okazję: przerwę lub zakończenie ślubu.
Kiedy pary zaczynają planować i piłka zaczyna się toczyć, często zdarza się, że rzeczy mają tendencję do eskalacji i nieumyślnie dają się ponieść. Ale mieliśmy okazję naprawdę ocenić każdą decyzję, którą podjęliśmy w ciągu ostatniego roku, aby sprawdzić, czy każda z nich była tego warta?
Czy nadal kochamy miejsce docelowe, które wybraliśmy tak bardzo, jak je wybraliśmy? A gdybyśmy mogli zrobić to zupełnie inaczej, czy nadal dokonywalibyśmy tego samego wyboru? Tak, poszliśmy z tą jedną sprzedawczynią, ponieważ miała reputację najlepszej, ale czy pozwoliłem, aby to przyćmiło jakiekolwiek czerwone flagi, które miałem w głowie?
To, co jeszcze kilka dni temu było dla mnie stresujące, nie miało już żadnego znaczenia.
Nie ma już znaczenia, jakiego koloru suknię wybrała moja przyszła teściowa, ani jak ściśle trzymałam się mojej weselnej diety. Nie ma już znaczenia, ile centralnych elementów możemy wycisnąć z naszego budżetu, ani czy zorganizowaliśmy pierwszy taniec. A ta "niezgoda" między mną a panną młodą, w którą wpadłam przez kolor opaski na brzuchu? Teraz jest zabawniej niż kiedykolwiek, biorąc pod uwagę, że te zaproszenia są bez znaczenia.
Bycie w tym okresie przerwy daje bezcenną perspektywę. Spoglądamy na wszystkie decyzje, które nas dotknęły, a jednocześnie patrzymy w przyszłość i zastanawiamy się, czy każda z nich była tym, czego naprawdę chcieliśmy. Czy będą one miały prawdziwy wpływ na nasz dzień i czy nadal będziemy dokonywać tego wyboru ponownie, bez typowej presji lub oporów związanych ze zmianą znacznej części naszego ślubu? To, że myśleliśmy, że tak właśnie będzie przebiegał nasz ślub, nie oznacza, że tak musi być - i nie będzie żadnych większych konsekwencji dla zmiany naszego zdania.
To uświadomiło nam, że choć jesteśmy podekscytowani, że rok później będziemy mieli zdrową imprezę z naszymi bliskimi, to liczy się tylko to, że mamy siebie nawzajem i jesteśmy zaangażowani w nasze wspólne życie. To, czy doprowadzamy się nawzajem do szaleństwa podczas samotnego przebywania razem w maleńkim mieszkaniu i planowania ślubu po raz drugi, czy też nie, to już inna historia.
0 Komentarze